O tym jak widzieli Marię pierwsi chrześcijanie

Porównałem ze sobą wypowiedzi dotyczące Marii zapisane w Ewangeliach kanonicznych i tak zwanej Protoewangelii Jakuba. Po co? Kazał mi kiedyś profesor na ćwiczeniach z Nowego Testamentu. Okazało się jednak, że temat jest przyjemny, a nawet interesujący. Po pierwsze przyjrzałem się bliżej osobie Marii, a właściwie to nie do końca jej samej, ale temu jak patrzeli na nią autorzy Nowego Testamentu. Po drugie, zdałem sobie sprawę jak bardzo to co jest napisane zależy od celów autora. Nikt nie pisze nigdy bezstronnej biografii, każdy chce czegość dowieść, coś innego obalić. Widać to aż nazbyt wyraźnie w Protoewangelii Jakuba, napisanej w drugim pokoleniu po Chrystusie. Wszystkie cytaty z Pisma Świętego pochodzą z „Biblii, to jest Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu” wydanej przez Towarzystwo Biblijne w Warszawie 1998 roku. Protoewangelia Jakuba podana jest według tłumaczenia Marka Starowieyskiego, wydanego w „Apokryfy Nowego Testamentu, tom 1, Ewangelie apokryficzne Opowiadania o Jezusie, Maryi, Józefie i Janie Chrzcicielu”, wydanej przez WAM, w 2003 roku.

Ewangelia Marka

Najstarszą Ewangelią jest Ewangelia według Marka, napisana prawdopodobnie w Rzymie między rokiem 60 a 70 naszej ery. Tradycja łączy autora z postacią ucznia Jana Marka pojawiającą się w Dziejach Apostolskich. Przyjrzyjmy się zatem jaki obraz Marii zawiera to najstarsze źródło.

Ewangelia Marka wielokrotnie wspomina o matce Jezusa i tylko kilka razy wspomniana jest z imienia. Maria jest tutaj postacią drugo- a może nawet trzecioplanową. Nie wypowiada żadnych słów, a często pojawia się tylko w wypowiedziach ludu / słuchaczy i Pana Jezusa.

Pierwszą jest sytuacja, gdy rodzina Pana Jezusa przyszła pod dom, w którym się On znajdował i chciała Go wywołać. Pan Jezus prawdopodobnie właśnie nauczał, bo Jego odpowiedź na zawołanie, brzmi nie jak zwykła odpowiedź, ale jak słowa nauczyciela: „I odpowiadając, rzekł im: Któż jest matką moją i braćmi? I powiódł oczyma po tych, którzy wokół niego siedzieli, i rzekł: Oto matka moja i bracia moi. Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką” (Mk 3, 34-35). Pan Jezus nie chciał tutaj zasmucić swojej rodziny, ale wytłumaczyć na czym polega przynależność do Bożej rodziny. Jego matka i rodzeństwo posłużyli Mu jako punkt odniesienia. Nie ten jest dzieckiem Bożym, kto jest nim według ciała, ale ten, kto jest nim według wierności. Choć oczywiście Pan Jezus nie kwestionuje tutaj tego, że Maria jest Jego matką według ciała i że ma rodzeństwo, ta wiedza była dostępna słuchaczom i nie była przez nich dyskutowana.

Drugi raz u Marka natrafiamy na wzmiankę o Marii przy okazji powrotu Pana Jezusa do Betlejem, w który nie otaczano Go – jak wynika z tekstu – prorocką czcią, nad czym zdaje się Pan Jezus boleje. Słuchacze dziwili się mocy z jaką przemawiał i pytali, zapewne retorycznie: Czy to nie jest ów cieśla, syn Marii, i brat Jakuba, i Jozesa, i Judy, i Szymona? A jego siostry, czyż nie ma ich tutaj u nas? (Mk 6, 4). Zgorszenie, któremu ulegli słuchacze mogło zostać spowodowane tym, że powszechnie wiadomo było, że Pan Jezus narodził się z dziewicy – w świadomości ludu powstał obraz, że został poczęty bez udziału ojca, a przynajmniej nie był on znany, przez co mogli uważać Go za bękarta – stąd trudności w kontaktach na linii prorok – lud. Drugą rzeczą jaką można wywieść z tekstu jest nuta sarkazmu w głosie ludu. Czasy Jezusa to czasy patriarchatu, więc gdy lud podkreślił, że był On synem Marii jednocześnie w zawoalowany sposób dał do zrozumienia, że nie poważa Go. Ale z tego fragmentu wynika, dla interesującego nas tematu, że Maria była co najmniej siedem razy w stanie błogosławionym, czyli siedem razy bardziej błogosławiona niż jak tego chcą katolicy. Pomimo jednak tego, że była błogosławiona, nie tylko w sposób niewidzialny, ale także widzialny – posiadanie siedmiorga potomstwa to widzialne błogosławieństwo – nie ustrzegła się krytycznych słów z ust swego syna. A Jezus rzekł im: Nigdzie prorok nie jest pozbawiony czci, chyba tylko w ojczyźnie swojej i pośród krewnych swoich, i w domu swoim (Mk 6, 5). Wynika stąd, że najbliżsi Pana Jezusa nie dawali mu wiary, w tym także Jego matka według ciała, która przecież wiedziała kogo porodziła.

Ewangelia Mateusza

Kolejną Ewangelią, której się przyjrzymy, jest Ewangelia Mateusza. Napisana została specjalnie dla Żydów, by w sposób dla nich czytelny wyłożyć kim był Pan Jezus. Powstała ona prawdopodobnie między 60 a 80 rokiem pierwszego wieku.

Ewangelia Mateusza zawiera obie historie wspominające matkę Jezusa, które znajdują się już u Marka. Jedyna różnica między nimi jest taka, że w historii dotyczącej nauczania Jezusa w Betlejem, lud który się zgorszył Jego osobą, nazwał Go „synem cieśli” (Mat 13, 56).[1] Poza tym można wskazać, że obie Ewangelie – Marka i Mateusza – w podobny sposób przedstawiają relacje między Panem Jezusem a Jego krewnymi, można wyczuć, że były one napięte.

To co jest novum u Mateusza w stosunku do Marka to rozwinięte opowiadanie o najwcześniejszych latach Pana Jezusa. I w nie wkomponowana jest postać Marii. Nie jest ona jednak u Mateusza postacią pierwszoplanową, tą pozycję dzierży w tym opowiadaniu Józef. To o jego myślach się dowiadujemy (Mat 1, 19) i to jemu objawił się anioł Pański (Mat 1, 20), a także jemu zostało przekazane jak ma nazwać syna, którego porodzi poślubiona mu kobieta (Mat 1, 21). Maria w tym opowiadaniu jest postacią bierną, nie ma wpływu na rozwój wydarzeń, on zostaje poślubiona, jej grozi hańba bycia porzuconą i to w niej Duch Święty począł. Mateusz, któremu bardzo zależało na wykazaniu, że Jezus jest przyobiecanym Mesjaszem przywołuje słowa Izajasza: Oto panna pocznie i porodzi syna (Iz 7, 14). Mateusz używa słowa parthenos (dosł. dziewica), które pochodzi z greckiego tłumaczenia Starego Testamentu, z którego autor korzystał. Uwaga komentatorów, ale i zwykłych wiernych skupia się przesadnie na słowie dziewica, podczas gdy nie to jest najważniejszą kwestią jaką Mateusz chciał naświetlić.

Maria jest postacią bierną w tym opowiadaniu, podobnie jest przedstawiona w historii o ucieczce do Egiptu. Na Marię jako na matkę przyszłego króla Izraela spada niebezpieczeństwo, jest ono od niej niezależne, w tym sensie jest ona postacią tragiczną. Jednak anioł Pański objawił jej mężowi zamiary Heroda i poprowadził do Egiptu. Maria nie miała też kontaktu z aniołem, gdy niebezpieczeństwo minęło i rodzina mogła już bezpiecznie powrócić. Kolejne, trzecie już, objawienie dostał także Józef. Jego żona, choć pozostawała w centrum akcji to jednak jakby w niej nie uczestniczyła.

Ewangelia Łukasza

Ewangelia Łukasza, została napisana prawdopodobnie między 60, a 85 rokiem pierwszego wieku, przez lekarza nie będącego Żydem. Skierowana ona jest do chrześcijan nie żydowskiego pochodzenia. Z faktu, że historia spisana przez Łukasza kończy się w Dziejach Apostolskich, gdy Paweł trafił do więzienia, przypuszczano, że dzieło Łukasza mogło być mową obronną Apostoła.

W Ewangelii Łukasza, która wolna już była od patriarchalnego naznaczenia, Maria zyskuje dużo więcej swobody, jest bardziej aktywna i staje się czynną bohaterką w historiach, w których u poprzedników milczała. U Łukasza to Maria ma objawienie anioła Pańskiego – Garbiela, który pozdrawia ją słowami „Pan z tobą, obdarowana łaską” (Łk 1, 28). Słynne słowa błogosławiona jesteś między niewiastami to późny dodatek, nie poświadczony przez wszystkie świadectwa, więc nim nie będziemy się zajmować. Trwoga, która dotknęła Józefa po nawiedzeniu anioła, tym razem dosięga Marię, tym razem odkryte przed nami zostają jej przeżycia wewnętrzne. Słowa, które według Mateusza usłyszał Józef w tej wersji trafiają do uszu Marii: I oto poczniesz w łonie, i urodzisz syna, i nadasz mu imię Jezus (Łk 1, 31). Gabriel u Łukasza powiedział Marii dużo więcej, niż anioł Pański u Mateusza Józefowi. Marii zostało objawione, że jej syn będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego. I da mu Pan Bóg tron jego ojca Dawida. I będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a jego królestwu nie będzie końca (Łk 1, 33-34). Maria jakby puściła tę niezwykłą wiadomość mimo uszu i zapytała tylko o to jak to się stanie, że porodzi skoro jeszcze nie poznała (nie obcowała) z mężem. Marii zostało też objawione, że jej kuzynka Elżbieta także porodzi, choć jest niepłodna. Na koniec rozmowy Maria, z pokorą uniża się w słowach i mówi, że jest służebnicą Pańską, jest pogodzona z tym co jej przygotował Bóg. Obraz tej Marii u Łukasza jest już obrazem kobiety aktywnej, choć nie do końca świadomej. Jest obrazem dużo wyraźniejszym niż obraz zaprezentowany przez Mateusza.

Kontynuacją tego obrazu jest historia bezpośrednio następująca po nawiedzeniu anioła Gabriela, czyli rozmowa Marii z Elżbietą. Maria sama – bez Józefa, a przynajmniej Łukasz o tym nie wspomina – udała się w góry, do Elżbiety, zapewne zachęcona słowami Gabriela. Gdy kobiety wymieniły się pozdrowieniami, dziecko w łonie Elżbiety poruszyło się. Stało się to po przybyciu Marii, znaczy to, że była ona czynnikiem znaczącym. Maria w tej rozmowie zostaje wywyższona w słowach swej krewnej: Błogosławionaś ty między niewiastami, błogosławiona, która uwierzyła (Łk 1, 42 i 45). Jednak słowa Elżbiety nie wyróżniają Marii ze względu na jej osobę, lecz ze względu na łaskę jakiej doświadcza, a konkretnie na to, że nosi w łonie Syna Bożego. Tak więc błogosławieństwa, który słyszy Maria dotyczą jej jako matki Pana Jezusa i tylko w taki sposób mogą być należycie zrozumiane. Potwierdzają to słowa Pana Jezusa, który na słowa kobiety z tłumu: Błogosławione łono, które cię nosiło, i piersi, które ssałeś odpowiada: Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go (Łk 11,27n).

W odpowiedzi na słowa Elżbiety Maria zaczyna się modlić. Ze słów tej modlitwy możemy dowiedzieć się kolejnych, istotnych rzeczy na temat matki Pana Jezusa. Po pierwsze wiemy jaka była dalsza reakcja Marii na to co ją spotkało. Początkowo ogarnęła ją trwoga, bała się. Po zapewnieniu anioła Gabriela, że nie ma powodu do strachu Maria jest pełna radości (Łk 1, 48), wywyższa Boga za to, że obdarzył ją łaską (Łk 1, 49). Wyraża też nadzieję, graniczącą z pewnością, że przyszłe pokolenia, podobnie jak ona, będą rozumiały ten dar Boży jako powód do radości, dlatego mówi: Oto bowiem odtąd szczęśliwą (a nie błogosławioną) zwać mnie będą wszystkie pokolenia (Łk 1, 49). Co jednak najważniejsze, Maria po objawieniu, refleksji nad objawieniem, i zdaje się, że po zrozumieniu tego co ją spotkało wychwala Boga jak Zbawiciela. Świadczy to na korzyść poglądu, mówiącego, że Maria w żaden sposób nie została jednostką wyjętą z porządku zbawienia i że tak samo potrzebuje ona odpuszczenia grzechów jak każdy inny.

Dopełnieniem obrazu Marii u Łukasza niech będzie wskazanie, że nie tylko była ona bohaterką czynną, podejmującą działania na własną rękę. Była ona także kobietą rozsądną, która rozważała w sercu swoim słowa, które usłyszała czy to od ludzi, czy to od Syna (Łk 2, 19 i 51). U Łukasza brak jest tych napięć, które były widoczne u Marka i Mateusza w relacji Jezus – krewni. Tutaj mamy obraz pozytywny i świadczący o dobrych relacjach rodzinnych.

Ewangelia Jana

Ostatnią Ewangelią kanoniczną jaką się zajmiemy jest Ewangelia według Jana. Zakłada się, że mogła ona powstać około roku 60, nie wydaje się ona być zależna od Marka, tak jak Mateusz czy Łukasz. Autora utożsamia się z uczniem, którego Pan miłował.

U Jana znajdują się tylko dwie wzmianki o Marii. Pierwsza sytuacja, w której matka Pana odgrywa jakąś rolę to wesele w Kanie Galilejskiej. Maria znając już dobrze swego Syna, znając Jego zdolności, gdy braknie wina zwraca się do Niego słowami: Wina nie mają (J 2, 4). Tak jakby chciała skłonić go do uczynienia cudu. Na co Pan Jezus odpowiada jej: Czego chcesz ode mnie, niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja (J 2, 5). Syn nie zwrócił się do matki, „Mamo” tak jak do Ojca zwracał się „Abba”, lecz „niewiasto”. Maria nie była zatem w jakiś szczególny sposób traktowana, była na równi z innymi ludźmi, nazywana niewiastą, kobietą.

Drugim momentem, w którym na dłużej spotykamy Marię, jest scena ukrzyżowania, jednak nie będziemy się nią zajmować, gdyż nie znajdujemy do niej paraleli w Protoewangelii Jakuba. Można za to dodać, że mimo iż Jan nie mówi nic o narodzeniu z dziewicy, czy panny, nie opisuje historii zwiastowania anioł, to jednak tkwi w nim świadomość, że Pan Jezus przyszedł na świat w cudowny sposób. Świadczą o tym następujące, używane przez autora zwroty: „Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas”, „przyszedł z wysokości”, „przyszedł z nieba”, „został posłany przez Ojca”.

Niebezpośrednimi, lecz również znaczącymi są relacje Jana o tym jak słuchacze Pana Jezusa się do Niego odnosili. Paradoksalnie bluźniercze słowa na temat pochodzenia Pana Jezusa poświadczają cudowny sposób Jego przyjścia na świat. Choć historia Jego narodzin pozostawała nieznana lub nie do końca zrozumiana przez Jego słuchaczy, to jednak świadomość, że nie odbyły się one w normalny sposób była w nich obecna, świadczą o tym następujące słowa: My nie jesteśmy zrodzeni z nierządu (J 8, 41), czy My wiemy, że Bóg mówił do Mojżesza, lecz skąd ten pochodzi, nie wiemy (J 9, 29). Pochodzenie Pana Jezusa było niezrozumiałe, niepojęte, a przez to z łatwością obróciło się w argument przeciwko Niemu w ustach Jego przeciwników. W taki pośredni sposób możemy u Jana znaleźć prawdę, że Maria narodziła dziecię poczęte z Ducha Świętego.

Protoewangelia Jakuba

Protoewangelia Jakuba to Ewangelia apokryficzna, powstała prawdopodobnie w drugiej połowie II wieku, podpisana jest imieniem Jakuba, brata Pańskiego. Ewangelia ta miała na celu w pierwszym rzędzie przedstawić historię narodzenia Pana Jezusa, by dać argument przeciw zarzutom m.in. Celsusa, że został On poczęty z cudzołóstwa, czy nierządu. Dalej dosadnie mówiąc o dziewictwie Marii przed, w czasie i po narodzinach Syna daje argument teologiczny o wiecznym dziewictwie. Poza tym Ewangelia ta jest odpowiedzią na zapotrzebowanie na hagiografie.

Zajmijmy się na początek odwiedzinami anioła, które odbywają się według scenariusza podobnego do tego obecnego u Mateusza i Łukasza. Zmiany jakie dostrzegamy to nadanie scenie konkretnej lokalizacji – dzieje się ona w świątyni. Maria wyznaczona najpierw przez kapłanów, a potem przez los przędła zasłonę świątynną ze szkarłatu i purpury. Tkanie symbolizuje poczęcie, albo szycie szaty dla Syna, przy czym materiał, który jest przy tej czynności wykorzystywany symbolizuje godność królewską (ProEwJk 10, 1-2). Maria najpierw anioła usłyszała potem dopiero zobaczyła (inaczej niż u Łukasza). Dalsza rozmowa przebiega podobnie jak u Łukasza, jednak dostrzegamy, że treść teologiczna została delikatnie zmieniona względem źródła z którego czerpał autor Protoewangelii. Tym, za którego panna pocznie nie jest Duch, lecz Słowo (ProEwJk 11, 1-3). Gdy Maria wróciła przed kapłana, ten wypowiada do niej słowa, które są skróconą trawestacją modlitwy, którą Maria wypowiedziała u Łukasza w czasie spotkania z Elżbietą (ProEwJk 12, 1). Wizyta u Elżbiety została tylko trochę przeredagowana przez autora Protoewangelii, jej treść pozostaje ta sama. (ProEwJk 12, 2-3). Jedyną różnicą jest to, że Maria dziwi się czemu jej krewna nazywa ją błogosławioną, bowiem zapomniała co jej powiedział Gabriel. Przez to zaburzona zostaje trochę logika narracji.

Drugim momentem, który powinien nas zainteresować szczególnie to podjęta przez autora próba – trzeba przyznać, że odważna – udowodnienia, że Maria pozostała dziewicą po porodzie. W tym celu autor konstruuje historię narodzin w jaskini w Betlejem. Starając się nadać historii rys starotestamentowy i być może uwiarygodnić ją w oczach Żydów każe chmurze wejść do jaskini (por. Wj 19, 6 – chmura była znakiem Bożej obecności). Chmura się rozwiała, a w jej miejsce pojawiła się jasność, która oślepiła tych, którzy byli wewnątrz. Zaraz potem na świat przyszło dziecię, a w zasadzie ukazało się (ProEwJk 19, 2). To co u Mateusza w zasadzie było istotne o tyle i ile wypełniało proroctwo z Izajasza – chodzi o poród dziewicy – w Protoewangelii Jakuba nabiera znaczenia zasadniczego. Kobieta będąca obecna przy porodzie, opuszcza jaskinię i spotyka akuszerkę Salome. W rozmowie z nią zwraca szczególną uwagę na fakt, że Maria porodziła choć jest dziewicą, a nie na to, że narodził się Mesjasz, mimo iż jej wcześniejsze słowa – narodziło się zbawienie dla Izraela – wskazują na to, że miała pełną tego świadomość (ProEwJk 19, 2-3). Nastąpiło przeakcentowanie momentów w historii i nie trudno się domyślić na czyjej postaci autorowi zależało najbardziej.

Trudno uwierzyć, żeby Maria zaraz po porodzie, w obecności męża spełniała dziwaczne zachcianki Salome, która potrzebowała namacalnego dowodu na słowa wspomnianej kobiety. Jednak, aby ostatecznie i bezdyskusyjnie odsunąć wszystkie argumenty przeciw dziewictwu Marii po porodzie, autor Protoewangelii rysuje groteskową scenę (ProEwJk 20, 1-3). Kwestia jej dziewictwa została nazwana „wielkim sporem” co w jaskrawy sposób mówi nam jaki był zamiar autora. Wielkim sporem nie mogło być niedowiarstwo Salome, ale burzliwe dyskusje teologów chrześcijańskich.

Kolejną próbą udowodnienia dziewictwa Marii po narodzinach jej Syna jest rozprawa z argumentem, że Pan Jezus miał braci. Protoewangelia stwierdza, że rzeczywiście ich miał, ale przyrodnich, pochodzili oni z poprzedniego małżeństwa (związku?) Józefa. Odpowiada on negatywnie na prośbę kapłanów, aby zaopiekował się małą Marią. I sprzeciwił się Józef, i rzekł: Mam synów, jestem starcem, ona zaś jest młodziutką dzieweczką. Nie, zaiste, bo stanę się pośmiewiskiem dla synów Izraela (ProEwJk 9, 2).

Podsumowanie

Należy stwierdzić, że momenty z życia Marii, które były znaczące dla historii Pana Jezusa zostały w symultaniczny sposób przedstawione w Protoewangelii Jakuba, zmiany reżyserskie towarzyszące ich przeniesieniu są nieznaczne. To co uległo zmianie zasadniczej to przeakcentowanie treści teologicznej narodzin Pana Jezusa. Już nie On jest bohaterem, nie Jego godność jest na pierwszym planie, ale osoba Jego matki i kwestionowany dogmat o wiecznym dziewictwie.

Leonardo da Vinci – Zwiastowanie

[1] Ewangelia Łukasza przekazuje ten epizod w rozszerzonej wersji. Podaje szczegółowy przebieg wystąpienia Pana Jezusa w synagodze. Lud w tym przekazie nazywa Pana „synem Józefa” (Łk 4, 23).